|
Czwarty Wymiar ...world wide watches... |
|
Warsztat - UMF24-32
Ritter - 2010-07-31, 21:32 Temat postu: UMF24-32 No to do dzieła....
Niniejszym przedstawiam cały proces rozkładania, składania, smarowania, uruchamiania i regulowania mechanizmu UMF24-32. Sposób jaki przedstawiam jest moim sposobem zarówno pod względem kolejności operacji jak i punktów oraz sposobu smarowania.
Dla porządku poniżej podaję podstawowe parametry mechanizmu UMF24-32:
liczba kamieni: 0
sekundnik: centralny
liczba wychyleń balansu na godzinę:18000
koło balansu: niklowe
rezerwa chodu: ~32h
średnica mechanizmu:23.5mm
grubość mechanizmu:6.1mm
Pracę z werkiem zaczniemy od świadomego rozebrania go na czynniki pierwsze. Wyjmujemy werk z koperty. Celem wyjęcia wałka z koronką należy poluzować śrubkę, o ~1...2 obroty, znajdującą się na krawędzi mechanizmu koło wałka naciągowego. Po wyjęciu werka, ponownie montujemy wałek naciągowy z koronką. Będzie potrzebny przy spuszczaniu naciągu.
Poniższe zdjęcie przedstawia werk po wyjęciu z koperty z ponownie zamontowaną koronką.
Na tym zdjęciu widać klin blokujący włos. Jeśli zamiast klina jest maźnięcie klejem to odradzam pełną konserwację. Wtedy należy zastosować inny sposób postępowania z balansem niżeli poniżej przedstawiony. Dla ścisłości napiszę, że i w tym werku zamiast klina włos był mocowany klejem do przesuwki. Klej został rozpuszczony i usunięty a w jego miejsce trafił wytoczony przeze mnie klin. Jest on jak widać stalowy. Oryginalnie stosowano klin mosiężny.
Przyjrzyjmy się balansowi dokładniej. Na poniższym zdjęciu widać lekkie ze stożkowanie włosa co niekorzystnie wpływa na rezerwę chodu tak ustawionego werka.
Oglądając balans od spodu można zobaczyć w jaki sposób palec wychwytu współpracuje z widelcem wychwytu. Całkiem nieźle, na tym zdjęciu, przedstawione jest łożyskowanie osi balansu.
Usuwanie wskazówek nie powinno być rudne. Można to zrobić specjalnym ściągaczem, przyrządem DIY lub w ostateczności paznokciami....
Czas zdemontować tarczę. W UMF24, 44, 54 etc. tarcza nie jest blokowana śrubkami lecz dwiema wsuwkami. Jedna znajduje się obok zapadki bębna a druga koło koła wychwytowego. Usuwając wsuwkę od strony koła wychwytowego należy zwrócić szczególną uwagę na to by nie uszkodzić koła wychwytowego czy kół pośrednich. Bardzo dobrze wsuwki zdejmuje się/zakłada pensetą łapiąc za zagięcie tak jak na poniższym zdjęciu.
Werk od spodu wygląda tak. Należy zwrócić uwagę na „luźną” oś sekundową. Werk opiera się w tej pozycji na niej co spowodowało jej wypchnięcie i podniesienie sprężynki dociskowej. Dlatego przy wkładaniu sekundnika należy werk położyć na płasko na czymś twardszym np. tekturze i dopiero wtedy nakładać na oś sekundnik. Jeśli nastąpi wypchnięcie osi to należy ją lekko obrócić tak by zaskoczyły obie zębatki – koła pośredniego i sekundnika.
Werk od górnej strony, pod cyferblatem, wygląda tak.
Nim przystąpimy do dalszych czynności musimy zluzować naciąg mechanizmu. W UMF24 jest specjalny otwór przez, który wkładając śrubokręt i odciągając powinniśmy zluzować zapadkę i trzymając koronkę powoli spuścić sprężynę naciągową. Problem w tym, że ta metoda nie działa we wszystkich werkach UMF24. Podejrzewam, że im późniejsza partia tych mechanizmów to tym gorzej...
Można to zrobić nieco inaczej. Ja tak robię zawsze. Nie mniej wymaga to nieco wyczucia by nie uszkodzić balansu, który jest tuż przy luzowniku zapadki. Kładę werk na podstawce, w suwam śrubokręt w szczelinę, trzymając koronkę przechylam śrubokręt, tworząc dźwignię, luzuję zapadkę i wolno odkręcam koronką naciąg sprężyny. Wygląda to tak jak na poniższych zdjęciach.
Teraz już można zabrać się do właściwego demontażu mechanizmu. Najpierw odkręcam sprężynkę dociskową i wyjmuję oś sekundową. Luzuję śrubkę blokady i wyciągam wałek z koronką. Zdejmuję koło godzinowe ze sprężynką dociskową, demontuję mechanizm blokady wałka naciągowego.
Czas na mechanizm przełącznika naciąg/nastawy. Jest on zrobiony naprawdę doskonale i przy tym prosto. Jak widać płyta przełącznika jest plastikowa co informuje nas, że mechanizm to „późny Honecker”. A to oznacza raczej gorzej jak lepiej .
Śruba mocująca jest śrubą zwykłą a nie „lewą”!!!
Cała płyta obraca się wokół śruby o pewien kąt dzięki czemu albo naciągamy sprężynę albo ustawiamy wskazówki. Aby płyta wracała samoczynnie do położenia spoczynkowego – naciągowego z lewej strony mechanizmu zamontowana jest sprężynka. Na poniższym zdjęciu przedstawiam cały mechanizm przełącznika z usuniętą płytą i sprężynką przeniesioną na drugą stronę płyty werka.
Zdejmujemy koło pośrednie pomiędzy ćwiertnikiem a kołem godzinowym. Najwyższy czas by zdjąć ćwiertnik. To dosyć trudne zadanie szczególnie na początku. Tu uwaga. Gdy ćwiertnik nie chce zejść w poniższy sposób to niezdemontowany pozostawmy w nafcie lub jakimś odrdzewiaczu i podejmijmy próbę po 24h. Ćwiertnik jest hartowany. Dlatego podważając go pokaleczymy mosiężną płytę werka i co najwyżej wyłamiemy zęby.
A tak to się robi bez większych ceregieli. Ćwiertnik jak widać, na poniższym zdjęciu ma podtoczenia w kształcie szpulki.
Łapiemy pensetą za te podtoczenia i robiąc dźwignię na krawędzi werka ściągamy ćwiertnik. Tu nie ma się co patyczkować. Potrzebna jest dosyć brutalna siła... Ale bez przesady!
No i ćwiertnik się poddał. Pod spodem jest oś koła minutowego.
Czas zdjąć balans. Metoda, którą przedstawię jest autorska. To oznacza, że jak tak robię i nic mi nie wiadomo by ktoś inny tak postępował.
Inaczej jak w werkach kamieniowych tu nie zdejmuję balansu razem z jego pół mostkiem a następnie nie rozkładam już zdemontowanego podzespołu balansu na czynniki pierwsze.
Robię to tak.
Najpierw wypycham klin blokujący włos. Poniższe zdjęcie niestety nie oddaje w pełni metody. Różnica jest taka, że śrubokręt nie wypycha klina krawędzią „na sztorc” ale boczną płaszczyzną śrubokręta. Najeży to robić bardzo delikatnie. Bowiem klin wręcz uwielbia się gubić!
Następnie obracam kołem balansu zgodnie ze wskazówkami zegara tak by włos wysunął się najpierw z otworu przesuwki blokady włosa a następnie z klucza przesuwki regulacyjnej szybkości chodu. Można delikatnie w tym procesie dopomóc włosowi pensetą.
Następnie odkręcamy śrubkę mocującą pół mostek balansu. Podnosimy pół mostek do góry i balans jest już całkowicie uwolniony i gotowy do wyjęcia.
Metoda może lekko skomplikowana ale zapewnia zero strachu o kondycję włosa.
Zanim podniesiemy dolną płytę werka warto zaznajomić się jak są złożone poszczególne koła pośrednie. Jako początkujący miałem z tym trochę problemów. A i teraz przy nowym typie werka robię szkic by uniknąć późniejszego głowienia się nad tym problemem.
Odkręcamy śrubę mocującą wychwyt, podnosimy pół mostek wychwytu i wyjmujemy wychwyt. Gdyby naciąg nie był spuszczony doszłoby, w tym momencie, do bardzo szybkiego i nieza bardzo kontrolowanego obracania się a właściwie wirowania kół pośrednich i wychwytu. Nie jest to jednak najzdrowsze dla łożysk tych osi...
Odkręcamy dwie ostatnie śruby zespalające obie płyty werka i wyciągamy koła pośrednie. Zapewne można zdemontować i koło napędzające sekundnik ale ja tego nie robię. Z tego co próbowałem nie jest to połączenie gwintowe. A skoro jest to zatrzask albo nabicie to każdy demontaż luzuje to połaczenie.
Górna płyta od spodniej strony wygląda jak poniżej. Należy zapamiętać rozmieszczenie otworków łożysk osi kół pośrednich. Przyda się podczas składania.
W Głębi widać bęben z niewyjętym jeszcze wałkiem, zapadkę – granatowa i koło minutowe.
Trudo nazwać ten element półbeczką ale w szczelinie po lewej stronie siedzi jeszcze koło przeniesienia napędu z wałka naciągu.
Na poniższym zdjęciu dobrze prezentuje się zapadka. Można ją zdjąć gdyż od prawej strony jest rozcięcie w blaszce zapadki. Ponownego założenia, przynajmniej ja, dokonuję naciskając ją na sworzeń, na którym się obraca.
Czas zająć się bębnem. Wałek wypycha się w stronę mosiężnego korpusu. Nie da się go założyć na odwrót. Najzwyczajniej nie przejdzie. A to dzięki podtoczeniom na wałku. Po wyjęciu wałka obracamy srebrną zębadką i wyjmujemy ją. Na niej dodatkowo znajduje się podkładka. Teraz dosyć kłopotliwe zadanie. Wyjęcie sprężyny. Ta mimo że już spuszczona to nadal ma w sobie pewien zasób energii. Dlatego ja zawsze robię to w okularach ochronnych, na wypadek niekontrolowanych wydarzeń. Jeśli w okolicy znajduje się jakiś mały nicpoń to należy go na ten czas odizolować od miejsca pracy. Z doświadczenia wiem, że zawsze to on dostanie...
Po wyjęciu sprężyny bęben i sprężyna wygląda tak:
W tym miejscu wypadałoby utopić nasze części w nafcie, benzynie, gronalu,.... I po stosownym czasie po dokładnym wyczyszczeniu tak by nie brudziły chusteczki higienicznej nadchodzi czas składania, smarowania, uruchamiania i regulowania mechanizmu. Tu mała uwaga. Balans z włosem należy przepłukać po nafcie albo w benzynie albo w alkoholu np. IPA. Ma to na celu odtłuszczenie włosa by się nie kleił.
Proces smarowania jest dosyć złożonym i wymagającym doświadczenia. Niestety tego nie potrafię wyłożyć w prosty sposób. Choćby dla tego, że jeszcze wiele tajników jest nieodkrytych przede mną. Ale żeby nie było... Na ostatnich zdjęciach jest przedstawiona moja metoda smarowania UMF24. Precyzyjniej wytłumaczę to na końcu tego opisu. Jeżeli trzeba będzie w sposób nagły i nie przewidziany coś posmarować to będzie zamieszczona o tym informacja w opisach do zdjęć.
No to składamy!
Najpierw coś prostego. Bęben... . Uwagi do poprzedniego zdjęcia stosują się także/szczególnie do tej operacji. Sprężyna w czasie rozbiórki może wystrzelić raz... Przy składaniu kilka!
Na początek. Trzeba wiedzieć jak ją poprawnie włożyć. W UMF24, 44, 54 sprężyna jest zazębiana z bębnem za pomocą zęba na bocznej ściance bębna. Podobnie jest np. w Wostok2409. Aby sprężyna się blokowała na niej także musi być coś w rodzaju zęba. Zarówno kierunek wkładania jak i sam mechanizm zazębiania najlepiej oddaje poniższe zdjęcie.
Teraz najniebezpieczniejsza część operacji. Wkręcanie sprężyny. Wiem, że są do tego specjalne przyrządy. Sprężyny naciągowe sprzedaje się już zwinięte – tylko włożyć i zdjąć plastik. Ja używam bardziej uniwersalnych narzędzi jakimi są …. palce. Na poniższym zdjęciu sprężyna po wwinięciu ~2. zwojów. Ten ściskacz jest jedynie po to bym mógł zrobić zdjęcie „zamrożonego” nawijania. Najpierw wkładamy końcówkę sprężyny zębem do ścianki bębna i nawijamy pierwszy zwój „zwijający”. Potem idzie już dużo łatwiej. Tu także, niestety, potrzebna jest praktyka.
Na końcu powinniśmy otrzymać to co na poniższym zdjęciu. Teraz używając smaru gęstego „czerwonego” smarujemy ociupinkę na wewnętrznej ściance bębna i na zewnętrznych krawędziach zwojów. Sparujemy cienką warstwą, zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz rurkę w centrum bębna.
Smarujemy dolną zębatkę od strony podkładki „czerwonym” i zakładamy podkładkę. Następnie wsuwamy rurkę dolnej - ruchomej zębatki bębna na rurkę w bębnie. Przekręcamy kilka razy by wszystko się zazębiło i zatrzasnęło. Od strony bębna w rurkę wsuwamy wałek bębna. Dwoma podtoczeniami wałek do bębna, tak by wystawało pojedyncze odtoczenie. Trzpień powinien wyjść na niewielką odległość od strony dolnej zębatki bębna.
Czas najwyższy na konkretniejszą robotę czyli składanie werka.
Zaczniemy od zamontowania koła minutowego i zespolenia go z ćwiertnikiem. Wkładamy w centralny otwór górnej płyty werka oś koła minutowego.
Odwracamy płytę dociskając oś minutową. Smarujemy smarem „zielonym” - średnim łożysko. Na poniższym zdjęciu jest nieco inaczej ale wiadomo o co chodzi.
Nasuwamy ćwiertnik i lekko go dociskamy by wstępnie się zespolił.
Odwracamy werk na drugą stronę i prostopadle dociskamy odwróconą pensetą oś koła minutowego. Aż do momentu gdy poczujemy „chrupnięcie” oznaczające, że ćwiertnik jest na miejscu. Należy robić to ostrożnie! Dociskając za mocno, gdy ześliźnie się końcówka pensety można pogiąć koło minutowe. W werkach z łożyskiem rubinowym w tym miejscu można przekaszając płytę uszkodzić łożysko rubinowe. Niestety to także wymaga wprawy.
A tak od góry wygląda już zespolone koło minutowe, płyta werka i ćwiertnik.
Teraz czas na mechanizm przełącznika naciąg/nastawy. Smarujemy „czerwonym” płytę przełącznika przy kołkach oraz centralnie i zakładamy kółka jak na poniższym zdjęciu. Cienką warstwę smaru nanosimy także na ich zewnętrzne powierzchnie. Oba małe kółka są jednakowe.
Zakładamy i mocujemy śrubą do górnej płyty werka.
Obracamy płytę i zakładamy sprężynkę „spoczynkową”. Najpierw haczykiem do płyty a potem zatrzaskujemy na plastikowym występie. We wcześniejszych wersjach płyta jest metalowa ale ten mechanizm praktycznie niczym się nie różni. Tak samo blokujemy sprężynkę. Na powierzchniach styku sprężynkę smarujemy niewielką ilością „zielonego”.
Smarujemy „czerwonym” szczelinę, w którą wchodzi koło przeniesienia napędu z wałka naciągowego i wsuwamy tam koło. Smarujemy „czerwonym”wystający wałek od spodniej zębatki bębna a także wpuszczamy niewielką ilość „zielonego” pomiędzy zapadkę a płytę werka i sworzeń, na którym się ona obraca. Zakładamy bęben i mamy mniej więcej to. Na zdjęciu koło przeniesienia napędu jest położona na zczelinie. Jak widać od małych kółek z przełącznika różni ją kwadratowy otwór.
Smarujemy „zielonym”, to trudne, trzecie koło pośrednie czyli to najbardziej na lewo. Ale od spodniej strony. Tam jest lepsze „podejście” do łożyska. Na kryzę osi koła minutowego nakładamy niewielką ilość „zielonego” na na wałek bębna z jednym podtoczeniem kroplę „czerwonego”. Wsuwamy bocznie dolną płytę na górną bowiem trzebie koło pośrednie wchodzi pod koło minutowe.
Wkręcamy wszystkie 3 śrubki scalające płyty ale płytko. Tylko 1...2 obroty. Tak by się nie rozleciało ale także nie przemieszczało gdy podniesiemy dolną płytę by wkładać koła pośrednie.
Wkładamy najpierw koło wychwytu tak by czop osi trafił w otwór łożyska. Czyli teraz na dole. To samo powtarzamy z drugim kołem pośrednim. I mamy mniej więcej to:
Teraz jedna z najtrudniejszych operacji. Składanie kół pośrednich z mostkiem/płytą. W wielu werkach wcale nie jest łatwiej jak tutaj. Dosyć często jest trudniej!
Obie płyty ściskamy delikatnie palcami jednej dłoni a drugą zaopatrzoną w pensetę ustawiamy osie na miejscach. Zaczynamy od trzeciego koła pośredniego. Potem drugie i na końcu koło wychwytu.
Czy oś jest na miejscu można sprawdzić delikatnie chwytając za koło i przesuwając je góra dół. Powinien być minimalny luz. Tego też trzeba się nauczyć/nabrać wprawy. Na początku składanie zajmowało mi 30min. I dłużej teraz robię to poniżej 5.
Po złożeniu lekko skręcamy śruby. Tak by wszystko trzymało się kupy ale nie pogięło jakby coś było nie tak. Dokonujemy z obu stron werka inspekcji łożysk. Pod szkłem powiększającym doskonale widać czy czopy osi są na właściwych miejscach. Jeśli wszystko zostało zrobione prawidłowo można dokręcić śrubkę na środku werka i tę bliżej kół pośrednich. Śrubkę pół mostka balansu odkręcamy. Po poprawnym złożeniu powinno wyglądać to mniej więcej tak:
Aby sprawdzić czy wszystko działa poprawnie należy zamontować naciąg. W tym celu wkładamy śrubkę blokady wałka naciągowego. Można ją po wepchnięciu do połowy przesmarować niewielką ilością „czerwonego”.
Od górnej strony werka smarujemy płytę pod wodzikiem przełącznika i zakładamy go wkręcając śrubkę blokady. Wsuwamy na miejsce wałek naciągu z koronką. Dokręcamy śrubkę by złapała blokada. Sprawdzamy czy działa mechanizm odciągania koronki.
Obracamy werk i w pozycji koronki do naciągu obracamy nią. Koła przekładni chodu powinny się łatwo i szybko kręcić.
Wkładamy koło pośrednie pomiędzy ćwiertnikiem a kołem godzinowym. Ale zanim to zrobimy należy „zielonym” przesmarować łożysko trzeciego koła pośredniego, które znajduje się pod nim a także na oś nanieść trochę „zielonego”. Po założeniu odciągamy koronkę i sprawdzamy czy koła przekładni chodu także się kręcą. Jeżeli tak, to możemy uznać, że przekładnia i pozostałe zamontowane elementy są sprawne.
Czas na założenie wychwytu. Wkładamy czop osi wychwytu w łożysko górnej części werka, gdy ten leży nią do dołu. Zakładamy pół mostek wychwytu i na 3...4 obroty wkręcamy śrubę. Następnie, podobnie jak z kołami pośrednimi, mocujemy czop w łożysku pół mostka i delikatnie zakręcamy śrubę dociskową. Kontrolujemy od zewnątrz oba łożyska i jeśli wszystko jest w porządku dokręcamy śrubę pół mostka.
Naciągamy koronką sprężynę. 3...4 pokręcenia. Sprawdzamy, delikatnie przesuwając, widelec wychwytu czy się przełącza. Jeśli tak to pozostawiamy go w pozycji „do wewnątrz”:
Smarujemy łożysko balansu „zielonym” albo „niebieskim”. Wkładamy balans tak by palec wychwytu był od naszej strony. Czop osi balansu umieszczamy w nasmarowanym łożysku.
Smarujemy łożysko balansu na pół mostku „zielonym” albo „niebieskim”. Zakładamy pół mostek balansu i wkręcamy na 3...4 obroty śrubkę mocującą. Jak widać balans nie jest jeszcze na miejscu.
Teraz delikatnie operując pensetą, przchylamy balans tak by nie wyskoczył z dolnego łożyska a wskoczył w to na pół mostku. Zanim dokręcimy mocno śrubkę pół mostka kontrolujemy od spodu czy osie są na właściwych miejscach.
Skoro balans jest już na miejscu czas na zamocowanie włosa. Ale wcześniej spuszczamy całkowicie naciąg sprężyny. Będzie to niezbędne by ustawić neutrum.
Tak ja wyjmowaliśmy włos tak teraz go włożymy, łapiąc za jego koniec pensetą wsuwamy w kolejne oczka przesuwek. Po kolejnej przesuwce delikatnie obracamy balans by koniec włosa zbliżył się do kolejnej.
Czas na włożenie klina. Dla twardzieli proponuję metodę z pierwszego zdjęcia. Tak się da zrobić! Ale ze 2 razy zgubicie klin... Dla tych co nie lubią problemów proponuje werk położyć na boku i wsunąć klin częściowo grawitacyjnie.
Klin na miejscu. Można próbnie „odpalić” mechanizm ale i tak trzeba będzie w takim przypadku spuścić naciąg. Bowiem najwyższy czas na tajemną regulację przesuwką, której nikt nie pozwala przesuwać.... Samoluby!!!
Kręcimy kilka razy werkiem tak by rozbujać balans. Kładziemy go na podstawce. Zwykle zatrzymuje się w tym przypadku jak na poniższym zdjęciu czyli godzinie 7. Pod tą podpórką koła balansu jest zamocowany palec wychwytu.
Celem regulacji jest takie ustawienie przesuwki by palec wychwytu znalazł się w środkowym położeniu wychwytu. Czyli prościej, w tym przypadku palec wychwytu ma być na osi pomiędzy środkiem łożyska wychwytu, widelcem a środkiem łożyska balansu. Czyli jeszcze prościej podpórka pod, którą jest palec wychwytu ma się pokrywać z wychwytem a jej oś ma być skierowana ku środkowi łożyska wychwytu. Prościej się nie da. Można jedynie namalować.
Przesuwamy więc tajemną przesuwkę w kierunku pół mostka balansu, kręcimy werkiem aż nam się wszystko pokryje. Dokładnie tak jak na poniższym zdjęciu.
Odwracamy mechanizm i... Znowu to samo. Oś wychwytu pokrywa się z osią podpórki. Czyli odwaliliśmy tą trudną część regulacji. Jak widać na poniższym zdjęciu nie będzie potrzeby dokonywania ekwilibrystycznych działań by nasmarować kołki (w kamieniowych palety) wychwytu. Wszystko jest palce lizać...
Przesuwkę regulacji chodu ustawiamy pod kątem 90deg. Do tajemnej przesuwki. Jeśli będzie trzeba dokonać dokładnej regulacji to już tylko przesuwką regulacji chodu.
Czas zamontować „drobnicę” czyli oś sekundową. Przed jej włożeniem należy posmarować „zielonym” oś koła minutowego i całą ośkę sekundową. Po włożeniu dokręcamy sprężynkę dociskową. Najlepiej w ten sposób jak na zdjęciu. Kiedy śruba już złapie mocno zacznie przesuwać także blaszkę sprężynki. Zanim zakryjemy nią oś należy kapnąć na nią ciut „zielonego” od góry.
Zakładamy koło godzinowe, wcześniej smarując ćwiertnik „zielonym”. Tym samym smarujemy blaszkę dociskową.
Na górnej stronie werka podajemy na kołki wychwytu niewielką ilość „zielonego” lub „niebieskiego” i nakręcamy mechanizm koronką 5...6 razy. Czas na ostatnią operację czyli smarowanie tego czego jeszcze nie nasmarowaliśmy. Zostało nam niewiele. Jedynie łożyska kół pośrednich. W każde dozujemy niewielką ilość „zielonego”. Robimy to po obu stronach werka.
Co czym smarować jest na ostatnich czterech zdjęciach zaznaczone kolorami.
Mechanizm już działa jak powinien.
Teraz możemy założyć tarczę. Zablokować ją przesuwkami i nałożyć wskazówki.
Na poniższych zdjęciach kolorowymi kropkami zaznaczyłem gdzie co czym ma być smarowane. Oczywiście są tutaj uproszczenia. Choćby kropki na górnej części łożyska balansu na pół mostku. Chodzi oczywiście o smarowanie wewnątrz łożyska a nie od zaznaczonej strony.
Smar „niebieski” to rzadki smar specjalnie do małych zegarków, palet, łożysk balansu etc. Nie będę tutaj niczego reklamował.
Smar „zielony” to w naszym przypadku „olej do maszyn”. Jeśli jest dobrej jakości to będzie idealny dla naszej UMF24.
Smar „czerwony” jest gęstszy od poprzedniego. Może nie „tawot” ale coś w tym stylu. Można użyć oleju silnikowego, smaru do łożysk etc.. Do smarowania sprężyny naciągowej można użyć np. smaru grafitowego.
Prawda, że to proste... Wiem, że moje nazewnictwo części zegarkowych jest takie sobie. I raczej lepsze nie będzie. Jeśli ktoś, w co wątpię, chciałby coś kopiować do dalszego rozpowszechniania to prosiłbym chociaż o elementarne zasady przyzwoitości. Zdjęcia jakie są takie będą. Lepszych nie zrobię bo nie bardzo mam jak.
Trochę się przy tym narobiłem. Ale co tam! Kumotrowie DO DZIEŁA! WERKI STYGNĄ!
wahin - 2010-07-31, 21:40
Ritter jesteś wielki!
Rudolf - 2010-07-31, 22:56
Dzięki za tutorial na pewno nam się przyda.
ALAMO - 2010-08-01, 06:47
Aż pożałowałem że nie mam takiego UMFa - bo bym sobie poskładał ...!
Szymek - 2010-08-01, 09:14
Ritter jesteś guru
p.s zobacz PW
Ritter - 2010-08-01, 10:24
..bo się zaczerwienię .
Kumotrów zainteresowanych dłubaniem w werkach trzeba wszak wspierać.
Symek: odp. na priva.
Blaz - 2010-08-01, 10:29
Nigdy Słodowym nie byłem i mam dwie lewe ręce, ale czytałem i czytałem...
Nathan - 2010-08-01, 11:52
Ritter odpaliłem w nocy na telefonie forum i pochłonąłem cały temat.
Świetnie napisane, będę się wkrótce brał za oba werki, jak będę miał jakieś pytania, to będę pisał. Dzięki wielkie za kawał pracy
Potrzebowałbym tylko wałka z koronką, więc jak ktoś ma niepotrzebny to chętnie przygarnę.
Wozu - 2010-08-02, 15:28
Ritter, zbierałem szczękę z podłogi
mam dokładnie taki sam werk tyko w gorszym stanie jak miną "ciche dni" (przesadziłem z zakupami - kilka razy )
to biorę się za niego tym bardziej że się zatrzymuje po jakimś czasie i nie trzyma czasu.
Super robota dzięki!
Korba - 2010-08-05, 22:55
No rewelacja, choc takiego werku nie mam i nie zanosi się.
Zrób taki tutorial z ChinaUnitasem, albo ST25, to staniesz się Mega Guru, Tytanem, Herosem homage'owych forów
Svedos - 2010-08-06, 15:19
Ritter, dobra robota.
Ritter - 2010-08-06, 19:07
Trochę szkoda brać na męki sprawne werki. Tego z zasady nie robię. Ale jak mi wpadnie coś takiego w stanie bolączki lub całkowitego braku działania to na pewno coś na ten temat "skrobnę".
|
|